Do Scalo dołączyłem z polecenia. Jestem Front-End developerem w zespole, który zajmuje się rozwojem aplikacji związanych z analizą i prezentacją danych z sektora energii odnawialnej.
W dzisiejszym wywiadzie przedstawiamy osobę, która łączy pasję do front-end developmentu z domowym piwowarstwem i ogrodnictwem. Tomek opowie nam o swojej zawodowej ścieżce, zamiłowaniu do warzenia piwa i tajnikach ogrodnictwa. Poznajmy jego perspektywę na wykorzystanie nowoczesnych technologii w tradycyjnych zajęciach, jak i sposoby, w jakie jego hobby wpływają na życie zawodowe. Zapraszamy do rozmowy o znalezieniu równowagi między pasją a pracą, odkrywaniu nowych zainteresowań oraz łączeniu różnych światów w jedną, spójną całość.
Do Scalo dołączyłem z polecenia. Jestem Front-End developerem w zespole, który zajmuje się rozwojem aplikacji związanych z analizą i prezentacją danych z sektora energii odnawialnej.
To była bardzo długa i kręta droga. Przez długi czas uważałem, że warzenie piwa wymaga drogiej i skomplikowanej aparatury podpartej sporą wiedzą i doświadczeniem. Zacząłem od nieco innego fermentowanego napoju – wina. Całkiem prosty proces, a większość aparatury udało się wydobyć z piwnicy po dziadku. Z czasem nabrałem ochoty na wyrób trochę lżejszych alkoholi i wybór naturalnie padł na cydry – które w owym czasie zyskiwały coraz większą popularność. Proces niewiele różnił się od wyrobu wina, więc bardzo szybko się w nim odnalazłem. Potem nastała era “piw kraftowych” i festiwali tychże piw. Jako, że rozsmakowałem się w piwach różnej maści zacząłem powoli przełamywać się, by samemu coś także uwarzyć. Zaczęło się od oglądania różnych poradników na youtube. Gdy po pewnym czasie natknąłem się za filmik, w którym piwo było warzone metodą BIAB (Brew In A Bag), które było bardzo łagodnym wejściem w świat warzenia piwa – przekonałem się. Część sprzętu otrzymałem na urodziny, a część sfinansowałem samemu. No i tym sposobem pewnego chłodnego październikowego poranka rozpocząłem swoją pierwszą warkę.
Moje ulubione piwo, które uwarzyłem to dalej moje pierwsze piwo. Było niezbyt przekombinowane, ponieważ recepturę wymyśliłem sam, z całkowicie przypadkowymi proporcjami, a mimo wszystko w smaku najlepsze.
Jeśli chodzi o techniki, to nie udało mi się jeszcze wyjść poza swoją strefę komfortu warzenia metodą BIAB (aczkolwiek są plany by przyszłą warkę wykonać “tradycyjną” – wieloetapową z wysładzaniem i filtrowaniem przez młóto). Co do składników to raczej klasyczny jęczmień i polskie chmiele, biorąc pod uwagę moje nieudane próby z żytem, pszenicą i chmielami niemieckimi.
Każde moje następne następne piwo było swego rodzaju nietypowym eksperymentem. Chyba najbardziej nietypowym, które uwarzyłem było ciemne piwo z przyprawami do piernika i sokiem z marchewki – inspirowane ciastem marchewkowym, które jest zdecydowanie lepsze niż piwo, które poczyniłem.
Pod tym względem jestem bardzo prymitywny. Piwo albo mi smakuje, albo nie. Nigdy nie starałem się doszukiwać jakiś ukrytych aromatów i przekonywać siebie, że jestem w stanie. Póki co, moim TOP-1 piwem rzemieślniczym jest piwo lawendowe z browaru „Piwo z Żuka”.
Najwięcej satysfakcji sprawiają mi projekty ukończone, a jeszcze lepiej jak są udane. Niestety nie do wszystkiego mam wystarczająco cierpliwości i czasu, by wykonać je w stopniu spełniającym moje własne, wygórowane standardy.
Powinien być dobrze wyposażony. Dobre narzędzia i chęci mogą kompensować brak umiejętności.
Nie powiedziałbym, że lubię pracę w ogrodzie, ale na pewno lubię efekty tej pracy. Gdy rośliny są zdrowe i dają smaczny plon, albo chociażby dobrze wyglądają.
Jednym z ciekawszych projektów, który mnie ostatnio zainteresował, jest powstawanie języka Mojo. To swego rodzaju nadzbiór języka Python, mający na celu rozwiązanie największych bolączek, z którymi mierzy się Python, przy jednoczesnym zachowaniu kompatybilności z nim.
Chciałbym kiedyś wskoczyć na rolę full-stack developera. Póki co, w wolnych chwilach staram się uczyć C# i .NET. Myślę, że moje doświadczenie pomaga w nauce. To dalej jest programowanie i wiele umiejętności się pokrywa.
Chciałbym kiedyś wskoczyć na rolę full-stack developera. Póki co staram się uczyć C# i .NET w wolnych chwilach. Myślę, że moje doświadczenie pomaga w nauce. To dalej jest programowanie i wiele umiejętności się pokrywa.
Nie i myślę, że to dobrze. Dobrze mieć od czasu do czasu zajęcie, które jest dalekie od tego co robimy w pracy.