O długiej drodze do bycia doktorką i happy endzie

07 listopada 2023

Ponad dwa lata temu spotkaliśmy się z Iryną, która była w trakcie pisania pracy doktorskiej. Dziś wracamy, aby świętować razem z nią sukces – obronę doktoratu. Ale co tak naprawdę się zmieniło przez ten czas? 

Dziś dowiemy się, jakie przygody przeżyła Irka i jakie lekcje wyciągnęła podczas tej naukowej podróży. Znajdzie się też czas na odrobinę luzu i śmiechu. Przygotujcie się na rozmowę o nauce i życiu, którą zapamiętacie na długo! 

Irka przede wszystkim ogromnie gratulujemy obrony doktoratu! Wielkie brawa! Czy możesz podzielić się z nami swoimi wrażeniami z tak ważnego momentu w Twoim życiu?  

Jak udało Ci się pogodzić pracę w Scalo z pisaniem pracy doktorskiej?

W sumie całe może życie zawodowe to łączenie pracy i studiów doktoranckich. A więc dla mnie nic nowego; chyba inaczej nie umiem żyć, dlatego ciągle szukam wyzwań.

W 2014 roku rozpoczęłam pracę w rekrutacji (co prawda w innym miejscu); wtedy też zdecydowałam się na pisanie pracy doktorskiej. Jak widać, już od tego momentu próbowałam to połączyć. Najpierw faktycznie miałam zajęcia na uczelni, w których uczestniczyłam jako studentka (nie dużo, ale musiałam to pogodzić z pracą); później sama prowadziłam zajęcia. A ostatnie lata to już tylko zbierałam materiał i pisałam.

Natomiast szczerze powiem, że w tym roku przed oddaniem pracy często zdarzało się, że pisałam do godz. 6 rano, kładłam się, żeby już od 10:00 zacząć pracę. Pracowałam do godz. 18:00. A dalej znowu powrót do uzupełniania pracy, poprawek, kolejnego jej czytania. Oczywiście cały doktorat tak nie wyglądał, ale momentami było to wymagające. Cieszyłam się na fakt, że w środku nocy mam pełne prawo napić się kolejnej kawy 😀 

Obrona doktoratu to ogromne osiągnięcie. Czy możesz podzielić się z nami tematem swojej pracy i powiedzieć, dlaczego zdecydowałaś się na właśnie ten obszar badań?

Tytuł mojej rozprawy doktorskiej brzmi „Dyplomacja kulturalna Ukrainy”. Zanim powiem na ten temat więcej, to może zdradzę, że wstępnie chciałam pisać o mediach, a dokładnie o wpływie rewolucji społecznych na zmiany systemu medialnego Ukrainy.

Przypomnijmy sobie rok 2014, protesty na kijowskim Majdanie, Rewolucja Godności. Tym właśnie był spowodowany wybór zagadnienia. A więc pomysł miałam, przygotowałam też konspekt, zresztą z tym tematem zostałam przyjęta na studia. W miarę możliwości rozwijałam go, ale jakoś tego nie czułam, nie umiałam się przekonać, nie do końca wiedziałam, od czego zacząć. Lata mijały, zmieniała się też Ukraina; mój czas na oficjalne zgłoszenie tematu do otwarcia przewodu doktorskiego też się kurczył. Aż praktycznie na ostatnią chwilę całkowicie zmieniłam temat, który mnie, że tak powiem, uszczęśliwia.  

Dyplomacja kulturalna. Z jednej strony to brzmi jak coś bardzo prostego, z innej niekoniecznie wiemy, o co chodzi. W dużym skrócie jest to sposób komunikowania państwa z innymi państwami (przede wszystkim z ich społeczeństwami) za pomocą narzędzi kulturalnych. Czyli za pomocą szeroko pojętej kultury. Kiedy świat czyta książki ukraińskich pisarzy, to jest dyplomacja kulturalna Ukrainy. Kiedy świat chodzi na koncerty DachaBracha, tańczy pod ONUKA czy śpiewa razem z Okeanem Elzy, to też jest dyplomacja kulturalna. Kiedy świat ogląda ukraińskie filmy na Festiwalu Filmowym w Cannes, również rozmawiamy o dyplomacji kulturalnej. Jak widać, zestaw tych narzędzi jest bardzo szeroki; dobrze, kiedy dostarcza ich państwo w postaci odpowiedzialnych za to instytucji (w Ukrainie mówimy o Instytucie Ukraińskim).  

Czuję, że nieźle się rozgadałam. To taka moja zaleta i wada jednocześnie 😀 Ale daję kilka ostatnich zdań i basta! Dyplomacja kulturalna Ukrainy jest stosunkowo nowym zjawiskiem, jeśli porównujemy ją do innych państw europejskich (np. do Francji, Niemiec czy Wielkiej Brytanii), dlatego wręcz wymagała przyjrzenia się. A z drugiej strony nie jest i zresztą nie może być powtórzeniem doświadczenia wymienionym tu krajów. I za to odpowiada czynnik rosyjski. Ukraińska dyplomacja kulturalna (odpowiednio ukraińskie produkty kulturalne) zawsze będzie musiała uwzględniać geograficzną, historyczną, nieraz kulturową bliskość rosyjskiego sąsiada i np. zwalczać propagandę, półprawdę wytworzone przez Rosję w celach dyskredytacji Ukrainy. Na jednym froncie Ukraina musi opowiadać o sobie światu (i nie zawsze poprzez pryzmat wojny, ale np. poprzez kulturę), a na drugim walczyć z rosyjskimi mitami na jej temat. 

Co było dla Ciebie największym wyzwaniem w procesie przygotowywania i obrony doktoratu? Czy podczas pracy nad doktoratem odkryłaś coś zaskakującego lub szczególnie ciekawego, czym chciałabyś się podzielić?

Pewnie jedną z największych trudności w przypadku prac z zakresu nauk humanistycznych są badania i ich tzw. wartość odkrywcza. Nie da się tak, jak w przypadku jakichś badań chemicznych zmieszać jedną substancję z inną i uzyskać coś zupełnie nowego. Nie ma możliwości krzyknąć na cały świat: ej, mam dla Was coś wartościowego – np. nowy lek. A więc odkrywanie w naukach społecznych może być dla kogoś bardzo dyskusyjne. Natomiast z drugiej strony ktoś musi wnosić w nauki, życie nowe sensy, patrzeć na pewne zjawiska z nowej, wcześniej niezauważonej lub odrzucanej perspektywy.  

Parę zdań na temat ciekawostek powiedziałam przy poprzednim pytaniu. Tu może podsumuję. Na pewno zaskakującą stała się dla mnie świadomość, że cel ukraińskiej dyplomacji kulturalnej w odróżnieniu od polskiej, czeskiej, hiszpańskiej czy niemieckiej, sprowadza się nie tylko do budowania wizerunku państwa, popularyzacji jego kultury oraz historii w świecie, ale do rzeczy podstawowej – czyli kwestii przetrwania Ukrainy. Kultura w tym wszystkim odgrywa bardzo istotną rolę, co łatwo można zauważyć na przykładzie słynnego zdania: najpierw na terytorium Ukrainy wkroczył Puszkin, później wjechał Putin. 

A drugi odkrywczy wniosek to kolonialny charakter rosyjskiej kultury, w szczególności literatury. Wcześniej tego nie zauważaliśmy: ani Ukraińcy, ani Polacy czytający Bułhakowa, Tołstoja czy Dostojewskiego. 

Jaki wpływ obrona doktoratu miała na Twoją karierę zawodową? Czy otworzyły się przed Tobą nowe możliwości?

Nie wiem. Póki co Scalo nie złożyło mi żadnej propozycji 😀 Chyba za wcześnie odpowiadać na to pytanie, bo naprawdę żadna zmiana pod względem miejsca pracy, stanowiska czy etatu na uczelni nie zaszła. Bardzo długo chodziłam z myślą w stylu: oby już napisać pracę, obronić się i zakończyć ten etap w życiu. Nie dawał mi spokoju i nie pozwalał iść dalej. Ale obecnie mam zupełnie inne odczucia. Mam wrażenie, że to początek czegoś nowego. Jara mnie ta moja naukowa część życia; dużo czytam, mam sporo wniosków, chcę dalej pisać. Może ostrożnie powiem, że jest pewien pomysł na dalsze życie mojej rozprawy doktorskiej. Proszę trzymać kciuki! 

Czy obrona doktoratu wpłynęła na Twoją pracę w Scalo? Czy nabyłaś nowe umiejętności lub perspektywy, które teraz wykorzystujesz w pracy?

Ciekawe pytanie. Wydaje mi się, że doktorat zawsze dodawał mi jeszcze więcej pewności siebie, co przekładało się i na życie prywatne, i też na pracę zawodową (m. in. w Scalo). Czy obrona coś zmieniła? W ogólnym sensie nie. Ale podejrzewam, że koledzy i koleżanki z pracy patrzą na mnie z myślą: dała radę; jest dokładnie taka, jak o sobie mówi. Czyli nie ściemniam, naprawdę osiągam cele, które sama przed sobą stawiam. 

Czy z perspektywy czasu, mając już doktorat, coś byś zmieniła w swoim podejściu do nauki, czy jesteś zadowolona z obranej ścieżki?

Więcej dyscypliny i lepsze zorganizowanie się. Uważam, że tego mi zabrakło i że miałam wszystkie możliwości, żeby poukładać to inaczej i obronić się szybciej. Ale to już przeszłość. Czy dopięłam swego? Tak! Czy jest efekt mojej pracy? Zdecydowanie! Droga ku temu była przepiękna i warta tego, żeby później móc przeżyć krótką chwilę szczęścia – czyli uroczyste wręczanie dyplomów. 

Przed doktoratem wspomniałaś o zainteresowaniu stanowiskiem Scrum Mastera. Czy dążysz teraz w tym kierunku? Czy może pojawiły się inne plany i ambicje zawodowe?

Tak, rola Scrum Mastera faktycznie była dla mnie interesująca. Wzięłam udział w szkoleniach, zrobiłam pierwsze podejście do certyfikacji PSM I, ale nie zdałam. Mam na to wytłumaczenie 😀 W tym samym czasie robiłam ostatnie ważne poprawki do pracy doktorskiej także do egzaminu przygotowywałam się aż jakieś niecałe 2 godziny. Mam jeszcze jedno podejście, z którego oczywiście skorzystam. 

Czy zostanę Scrum Masterem? Nie wiem. Mam swoje przemyślenia, ale nie będę nimi się dzielić. Bo przecież ludzie się znudzą, czytając potok moich myśli. 

Natomiast szkolenia z naprawdę wspaniałym Scrum Coachem pozwoliły mi otworzyć się na nowe role. A więc może Scrum Master? A może Project Manager? Czy np. Product Owner? 

Jeżeli chodzi o podróże. Czy może już udało Ci się odwiedzić kolejne miejsca na Twojej liście?

A wiecie, że nie mam takiej listy. Często pomysł rodzi się przy chociażby zwykłym czytaniu książki. Na pewno takim planowanym miejscem do odwiedzenia ciągle jest Uzbekistan. Jak uda mi się zebrać jakąś ekipę, to pojadę; bo sama raczej się nie odważę. 

Ale od naszej ostatniej rozmowy pojawiło się kilka nowych podróży. Np. Maroko w kwietniu 2023 r. Tu faktycznie chciałam, planowałam i pojechałam. 

Spełniłam jeszcze jeden bardzo ważny dla mnie cel. Zabrałam w zagraniczną podróż swoją mamę. Pojeździłyśmy trochę po Włoszech. 

Poza tym na liście odwiedzonych krajów pojawiły się Malta i Hiszpania (Barcelona). 

Jako miłośniczka biegania, czy brałaś już udział w jakiś zawodach biegowych? Czy może planujesz wziąć udział w przyszłości?

Liczą się wszystkie zawody (czyli te na 5, i te na 10 km), ale niektóre szczególnie. A więc 17 września przebiegłam swój pierwszy półmaraton. W życiu tak mam, że jeśli coś robię, to muszę mieć na to „papier”. Jeśli studia, to dyplom; jeśli kolejne studia, to kolejny dyplom. Jeśli czytam książki, to muszę napisać swoją i ją wydać. Jeśli biegam, to czuję potrzebę potwierdzenia swojej pracy. Dlatego zdecydowałam się na półmaraton. Od jakiegoś czasu biegam, w miarę regularnie. Poczułam, że dam radę. I oto jestem. Pani Doktor, która przebiegła półmaraton. 

I na koniec, czy masz jakieś rady dla osób, które równocześnie pracują i studiują, a może nawet planują zacząć swoją przygodę z doktoratem?

Pewnie moja rada zależy od ich odpowiedzi na pytanie, po co to robią. Mój kolega z pracy zapytał mnie: „Iryna, i co z tego [doktoratu] będziesz miała?” Odpowiedziałam: „Satysfakcję!” Nie robiłam doktoratu dla kogoś, dla lepszych pieniędzy, dla wyższego stanowiska. Robiłam, ponieważ takie mam ambicje; i nikomu nie oddam ani doświadczenia, ani właśnie tej chwili dumy, satysfakcji i wzruszenia jednocześnie. Dlatego powiem: nie odpuszczajcie, bo z nami w życiu zostają chwile, ważne chwile! I nawet jeśli odbierzecie dyplom (czy to Doktora, czy Magistra), odłożycie go na półkę, a jutro o 8 rano znowu pójdziecie do tej samej pracy, nadal nie odpuszczajcie. Nie mówię tu o kimś, kto na 100 % stwierdził, że nie potrzebuje studiów, ma lepszy pomysł na siebie. Też to mocno szanuję i popieram. Ale jeśli ktoś lubi zajęcia na uczelni, kocha studia, to taka moja rada. W Ukrainie jest takie powiedzenie: wiedzy za plecami nie będziesz nosił. Znaczy to, że wiedza, którą zdobyłeś, nie jest obciążeniem, które musisz nosić na plecach, wręcz przeciwnie – w pewnym momencie może Ci się przydać. Tym właśnie kieruję się w życiu i innym polecam. 

Zobacz także

Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usługi. Dowiedz się więcej lub zamknij wiadomość.