Ciekawość świata i potrzeba twórcza

19 września 2022

Zuzanna pracuje w Scalo w roli Analityczki Biznesowo-Systemowej, gdzie łączy potrzeby biznesowe z technologią. W czasie wolnym lubi próbować nowych rzeczy, tworzyć i podróżować. Jest też lokalną patriotką i chętnie opowiada o tym, co ciekawego można zobaczyć w jej ulubionym mieście – Toruniu.  

Jak zaczęła się Twoja przygoda ze Scalo?

Jesienią 2021 roku wysłałam swoje CV w odpowiedzi na jedną z propozycji pracy, a później przeszłam kilka rozmów z poczuciem, że naprawdę mnie tu chcecie (śmiech). Kolejne projekty pojawiały się w zawrotnym tempie, aż ostatecznie dostałam „tak” i powiedziałam „tak” dla projektu, w którym jestem.

Czym zajmujesz się w Scalo na co dzień? Jak wygląda Twój typowy dzień w pracy?

Jestem Analityczką Biznesowo-Systemową, a że w moim projekcie ta rola jest dość szeroko zakrojona, to w ciągu dnia pracy, poza scrumowym Daily, dzieją się rzeczy różne: od pozyskiwania wymagań po techniczny opis kolejności wywołania interfejsów w rozwiązaniu. Są warsztaty z osobami, które mają używać projektowanych systemów i są źródłem szczegółowych wymagań, a że bankowość to miejsce, w którym produkt i technologia są obecnie nierozłączne, to jest to też możliwość poznania specyfiki branży i złożoności reguł biznesowych, które powstały na tym rynku.

W ostatnim czasie nie ma dnia, bym nie pracowała nad interaktywnymi niskopoziomowymi makietami rozwiązań, dzięki którym łatwiej wszystkim jest się rozeznać w tym, czy docelowe oprogramowanie zadziała w pożądany sposób i w pożądanych zakresach. Są rzecz jasna konsultacje biznesowe i techniczne: w zespole scrumowym, i szerzej; są rozważania haczące o architekturę rozwiązań. Jest też praca  dokumentacyjna: opis wymagań, modelowanie zmian oraz sporo zadań mocno technicznych: testowanie API,  wsparcie w testowaniu oprogramowania, wprowadzanie zmian no- i low-code’owych. Są też kolejne spotkania, wynikające ze stosowanej zwinnej metodologii.

Wszystko to wykonuję zdalnie, zza biurka w Toruniu, łącząc się z zespołem rozproszonym pomiędzy Katowice i okolice, Warszawę oraz Kraków. 

Podobno jesteś lokalną patriotką. Jakie miejsca polecasz w Toruniu osobom, które jeszcze nie odwiedzały Twojego miasta?

Och, rety! A ile mamy czasu w czasie tej rozmowy? No i na ile przyjeżdżacie do Torunia? (śmiech). Na pewno polecam przejść się ulicami starówki (szczególnie w okolicy Baja Pomorskiego w kierunku ulicy Ciasnej) oraz po dzielnicy, która jest niedaleko – Bydgoskiego Przedmieścia. Sprawdźcie, czy na przykład Centrum Sztuki Współczesnej nie organizuje oprowadzania tematycznego – to super fajny sposób poznawania miasta – śladami różnych kultur, zawodów, epok, mód architektonicznych. Można też szukać oprowadzań po prostu przez wydarzenia na Facebooku – nie tylko CSW je organizuje.

Koniecznie skosztujcie pierników, z tych z Kopernika. Warto spojrzeć na Toruń z góry, wchodząc na wieżę ratusza. Można też stamtąd spojrzeć w niebo, jak astronom Kopernik, ale polecam spojrzenie na nie w planetarium (bardzo wygodne fotele!) lub z obserwatorium w Piwnicach pod Toruniem – co roku w sierpniu można zwiedzić tamtejsze obserwatorium astronomiczne, posłuchać wykładów, spojrzeć przez teleskop i poleżeć, patrząc w niebo podczas obserwacji Perseidów. 

Jeśli zapragniecie zupełnie innych perspektyw, spójrzcie na Toruń z wody, płynąc „Katarzynką” na lewy brzeg Wisły, żeby podziwiać panoramę Torunia. Jeśli się Wam spodoba, zarezerwujcie rejs na wschód lub zachód słońca z Toruńskimi Flisakami. 

Jeżeli chcecie zażyć kultury, to warto spojrzeć także na to, co dzieje się w Dworze Artusa, w Teatrze im. Wilama Horzycy oraz w Jordankach, a także na program wystaw w Ratuszu Staromiejskim. Wiosną zapraszam na festiwale teatralne, latem na Koncerty pod gwiazdami, a jeśli ktoś chciałby zażyć nieco kultur minionych, to w Centrum Torunia jest Muzeum Etnograficzne, gdzie nie tylko można wejść do zabytkowego wiatraka, ale wziąć udział w warsztatach, np. białego śpiewu czy wyszywania makatek. 

No i koniecznie sprawdźcie toruńską kuchnię – znajdziecie coś dla siebie niezależnie od tego, czy jecie wegańsko, bezglutenowo, mięsnie. 

Jeśli ktoś potrzebuje obrazu zamiast 1000 słów, to prowadzę na Insta konto z ładnymi obrazkami z Torunia pod subtelną nazwą @it_is_a_beauty. To konto nie zawiera treści innych niż toruńskie, więc skromnie – polecam. 

A kiedy już wyjeżdżasz Torunia na urlop, to dokąd się udajesz? Dlaczego właśnie tam?

Mam przywilej posiadania kilku urlopów! Niestety, nie mam patentu na rozciąganie czasu, są to wyjazdy na dłuższe weekendu lub na tydzień. Byłam w Czechach – podroż do Czech to moja coroczna podróż, w Berlinie, na weekend w Gdańsku, na weekend na Mazurach, na weekend na Pojezierzu Brodnickim. Planuję jeszcze wyjazd na Maltę i w Tatry. Szukam miejsc… no nie, tego nie da się wyjaśnić. 

Skoro jednym z Twoich wyborów są Tatry, to musisz lubić trekking górski. Jakie szczyty już zdobyłaś?

Oj, zdecydowanie ciekawsze byłoby powiedzieć, jakie szczyty mnie pokonały! Ja mam lęk wysokości! Nauczyłam się już z pokorą zawracać, choć to trudne. Wędrujemy z mężem ostatnio po Tatrach Zachodnich, gdzie szczyty i doliny są przyjaźniejsze dla kogoś z moimi przypadłościami. Góry są dla mnie wyzwaniem, oswajam obawy i wystawiam kondycję na test, ale jednak bardziej lubię miasta, z których niedaleko do ładnej przyrody. 

Słyszałyśmy, że lubisz próbować nowych rzeczy i często odkrywasz swoje kolejne pasje. Czego już próbowałaś?

Zapytam ponownie: czy naprawdę mamy tyle czasu? Malowanie (na koszulach/ceramice/płótnach/metodą pouringu), szkicowanie, grafika wektorowa (zrobiłam dobrych kilka plakatów na lokalne wydarzenia, zdobyłam jakieś wyróżnienie w konkursie, a kiedyś nawet prowadziłam warsztat z tego zakresu).

Gra na gitarze, szachy (brałam udział w jednym turnieju… międzynarodowym – Sachovy Vlak, czyli Szachowy Pociąg – polecam sprawdzenia, wystarczy znać ruchy i czerpać radość z gry i już jesteście gotowi do turnieju), nauka hiszpańskiego, nauka francuskiego, nauka norweskiego, poznawanie kultury żydowskiej (w tym gotowanie dań, nauka hebrajskiego w trakcie studiów podyplomowych z judaistyki, pieczenie chały, czytanie książek, festiwale i spacery śladami żydowskimi).

Czechofilia (nauka czeskiego, liczne po Czechach podróże, czytanie czeskiej prasy, słuchanie czeskiej muzyki, oglądanie czeskich filmów), śpiew (przez 2 lata uczyłam się w szkole muzycznej, a od dziecka – w szkole „śpiewu pod prysznicem), poezja (pisanie, recytacja – te ostatnie do dziś można od czasu do czasu obserwować w Toruniu), proza (odkąd mam lat 7, noszę się z zamiarem napisania książki; kilka dzieł już powstało, ale czuję, że najlepsze dopiero przede mną), dramat i teatr (projektowałam kostiumy, malowałam scenografię, pisałam, reżyserowałam, grałam, w szczególności w czasach studenckich, a później chodziłam do teatru z dużą pasją i regularnością), joga (w tym aerial joga, czyli joga w hamakach oraz joga… twarzy).

Pływanie, stolarka, escape-roomy, front-end (prowadziłam bloga jako nastolatka i tam, z potrzeby ładnych szablonów, dotknęłam htmla i cssa, aż w minionym roku skończyłam studia podyplomowe z front-endu). Próbowałam też produkcji własnych perfum i układania puzzli, interesowałam się talentami Gallupa i efektywnością osobistą (wiwat indywidualistyczne amerykańskie poradniki, które opowiadają kolejną wersję sukcesu od pucybuta do milionera), lubię fotografować.

Wreszcie, mam na koncie świetną przygodę w postaci bycia badaczką społeczną – w trakcie studiów doktoranckich z socjologii cieszyłam się możliwością prowadzenia wywiadów, etnografii, netnografii, desk researchu, wywiadów zogniskowanych oraz używania metod wizualnych do badania kultury i uczestnictwa w kulturze w Polsce, co, przekładając na język codzienny oznaczało, że byłam w ciekawych miejscach, mogłam zajrzeć na kulisy (dosłownie i w przenośni), zadać wiele pytań, poznać interesujących ludzi i jeszcze to wszystko przeprowadzić z poczuciem celu. 

Która z tych aktywności została z Tobą na dłużej?

Jak nietrudno się domyślić, żadna z tych pasji nie jest supergłęboka, no bo też i w kwestii hobby nie udało mi się znaleźć wehikułu czasu i skacząc po różnych fajnych rzeczach, tracę szansę na chociaż cień eksperckości. Długo żałowałam, że nie mam jednej „porządnej” pasji; powoli się godzę z tą eklektycznością. Na pewno stała jest potrzeba twórcza (materia jest rzeczą wtórną). 

Czy takie poszukiwania i próbowanie nowych rzeczy przydają się w pracy analityczki?

Raczej powiedziałabym, że przydaje się ciekawość świata i wola jego lepszego rozumienia i wytworzenia w nim czegoś nowego, które stoją za takim dzikim próbowaniem. Organizacje i potrzeby, które zaspokajają to ciekawe światy – poznawanie ich struktur, rządzących nimi reguł, kultur organizacyjnych, produktów, wreszcie klientów, dla których działają i przetwarzanie ich tak, by działy lepiej, prościej – te rzeczy ciekawość i chęć wytwarzania czegoś bardzo wspierają.  

Zobacz także

Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usługi. Dowiedz się więcej lub zamknij wiadomość.