Historia jakich wiele ostatnio. Po zawirowaniach na rynku IT, szukałem nowych wyzwań i tak trafiłem do Scalo.
Poznajcie Huberta Grobelnego, który w Scalo pracuje jako Python Developer. W swojej pracy migruje CI/CD z jednego rozwiązania, na drugie. W czasie wolnym gra w piłkę nożną we wrocławskiej drużynie Lwy Wrocław, a poza sezonem podróżuje ze swoją drugą połówką.
Historia jakich wiele ostatnio. Po zawirowaniach na rynku IT, szukałem nowych wyzwań i tak trafiłem do Scalo.
Powoli się rozkręcam w nowym projekcie, więc jeszcze nie jestem pewny co do mojego pełnego zakresu zadań. Wiem, że będę pracował przy programie desktopowym, napisanym w Pythonie. Obecnie trwa proces migracji całego CI/CD z jednego rozwiązania, na drugie. Myślę, że to będzie moje zajęcie na najbliższy czas.
Moja przygoda z piłką nożną zaczęła się dość późno. Dopiero w wieku 14 lat zacząłem grać w klubie piłkarskim Viktora Ostrzeszów. Jednak po roku udało mi się dostać do szkółki piłkarskiej Lecha Poznań. Co ciekawe, przez krótki czas dzieliłem tam pokój z Krystianem Bielikiem, a z Kamilem Jóźwiakiem siłowałem się na rękę.
W szkółce spędziłem 2 lata, by następnie wrócić bliżej domu. W ostrowskiej Centrze Ostrów Wielkopolski przez dwa lata występowałem w drużynie juniorów starszych, ze sporadycznymi występami w drużynie seniorów (która była wtedy w 3 lidze).
Pod koniec liceum musiałem podjąć ciężką dla mnie decyzję – czy chcę wybrać się na studia, czy zaprzestać gry w piłkę nożną. Ze względu na to, że na poziomie trzeciej ligi treningi są codziennie, a weekendy, mecze wyjazdowe w różne regiony Polski, nie wyobrażałem sobie połączenia tego ze studiami.
Wybrałem studia. Mój rozbrat z piłką trwał 6 lat, w tym czasie udało mi się zdobyć tytuł inżyniera na studiach dziennych i magistra na studiach zaocznych.
Krótko po zakończeniu studiów zacząłem się zastanawiać, jak mogę wykorzystać swój wolny czas. Myślałem o powrocie do piłki i chyba było mi to przeznaczone. W okolicznym sklepie z zielonym płazem, spotkałem kolegę, z którym kiedyś grałem w piłkę. Rozmawiając od słowa do słowa doszliśmy do tego, że gra on obecnie w piłkę w jednej z wrocławskich drużyn i akurat mają treningi otwarte dla nowych graczy. Właśnie mija rok od tamtego zdarzenia, a ja dalej reprezentuję barwy Lwów Wrocław.
Gram przeważnie na pozycji bocznego obrońcy, ale zdarzyło mi się również grywać w środku pola, na skrzydłach, a nawet na środku obrony.
Najbliższy i niestety dla mnie (moja dziewczyna bardzo się cieszy, że w końcu będę miał wolne weekendy i będzie można gdzieś razem wyjechać 😛) ostatni w tej rundzie mecz, gramy w niedzielę o 11:00. Niestety nie ma szans na awans, ale myślę, że nie to jest celem. Oczywiście fajnie jest wygrywać, ale dla mnie najbardziej liczy się to, żeby podczas meczów i treningów dobrze się bawić.
Wydaje mi się, że nie ma jednego największego wyzwania sportowego. Moim zdaniem ważne jest, żeby każdego dnia stawiać przed sobą małe wyzwania i pokonywać je, czy to na treningach, czy na meczach. Tylko to pozwala nam się rozwijać jako ludziom i sportowcom.
Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno jakieś cechy charakteru, które rozwinąłem w sobie poprzez sport, mają wpływ na obecnego mnie i na moją pracę.
Jednym z takich pozytywnych przykładów byłoby przywiązanie się do drużyny lub w wypadku pracy – do projektu/zespołu. W obu przypadkach “gramy do jednej bramki”.
Z drugiej jednak strony, niektóre cechy mogą źle wpływać na moją pracę jak, np. rywalizacja. Chodzi mi o taką niezdrową, bo pozytywna rywalizacja – to coś bardzo dobrego.
Podsumowując, ciężko mi jednoznacznie stwierdzić czy sportowy duch pomaga mi w codziennej pracy, ale na pewno sport w dużym stopniu ukształtował mnie jako człowieka.
Jeszcze taka mała rada ode mnie: polecam każdemu znaleźć sobie sport, który będzie mu sprawiał radość. W naszej branży, gdzie większość czasu spędzamy przy komputerze, bardzo ważne jest znalezienie balansu i czasu na wyrwanie się od monitora.