Dobre pytanie. Przez chwilę zastanawiałam się, czy Scalo było w moim życiu przypadkiem, czy logiczną kontynuacją pracy w rekrutacji. Doszłam do wniosku, że jednak nie przypadkiem. Zazwyczaj, kiedy planujemy zmieniać pracę, bierzemy udział w kilku rekrutacjach, prowadzimy kilka rozmów jednocześnie, aby poniekąd sprawdzić siebie, porównać oferty i później wybrać dla nas najlepszą. Więc niektóre firmy pojawiają się na naszej liście przypadkowo. Natomiast jakieś 3 lata temu ja rozmawiałam tylko ze Scalo. Nie miałam żadnej alternatywy, bo nie chciałam. O firmie słyszałam już od jakiegoś czasu, ponieważ tu pracowało kilka moich znajomych. A kiedy dostałam propozycję rozmowy – zgodziłam się. Co ciekawe, po 2 rozmowach rekrutacyjnych i informacji, że Scalo jest gotowe nawiązać ze mną współpracę, nie zgodziłam się od razu. Nie dlatego, że nie chciałam czy że jestem księżniczką i trzeba było mnie prosić. Po prostu nie byłam gotowa. Ale dostałam bardzo ważną dla mnie informację: kiedy będziesz gotowa tu się pojawić, odezwij się. Jakoś po miesiącu odezwałam się; przyjechałam na jeszcze jedną rozmowę; później podpisałam umowę przedwstępną i oto jestem.
Dlaczego z kolei było logiczną kontynuacją pracy w rekrutacji? No cóż, uważałam, że po niezbyt przyjemnym doświadczeniu pracy gdzie indziej, kolejny pracodawca miał w końcu okazać się spełnieniem oczekiwań.
W Scalo zajmuję się rekrutacją. Niby tak mało i jednocześnie tak dużo. Rekrutacja nie zaczyna się od rozmowy i na niej też się nie kończy. Najpierw pojawia się zapotrzebowanie na jakiegoś konkretnego specjalistę – np. na .Net Developera (chyba mój ulubiony profil). Muszę zapoznać się z informacją, najlepiej od razu omówić ją z Menedżerem, który opiekuje się projektem i potrafi zdradzić najwięcej szczegółów. Dalej zaczyna się etap, który nazywam tzw. pasywną rekrutacją. Wystawiam ogłoszenie na stronach internetowych, publikuję posty w sieciach społecznościowych (LinkedIn, Facebook), licząc, że ktoś sam zechce zaaplikować. Ale nie patrzmy na świat przez różowe okulary: dzieje się to bardzo rzadko, szczególnie w przypadku stanowisk typowo IT na poziomie seniorskim. Dlatego najwyższa pora przystąpić do rekrutacji aktywnej: np. wyszukiwanie odpowiednich kandydatów na LinkedInie i odzywanie się do nich czy to ze zwykłym krótkim pytaniem o zainteresowanie, czy też podsyłaniem szczegółów oferty. Bardzo lubię wracać do kontaktu z ludźmi, których już znam. Nieraz to wygląda jak rozmowa dwóch starych dobrych znajomych. Znamy się, ufamy sobie. Jeśli pojawia się zainteresowany, przeprowadzam rozmowę wstępną, na której opowiadam o firmie, o ofercie, ale też próbuję dowiedzieć się trochę więcej niż jest w CV o kandydacie.
Lubię rozmowy, szczególnie kiedy sama mam dobry humor i mogę podzielić się nim ze swoim współrozmówcą.
Chyba największe wyzwania były na początku mojej pracy w rekrutacji w ogóle. Dlatego do dzisiaj o nich pamiętam. Nie da się zaprzeczyć, że telefon jest jednym z podstawowych narzędzi rekrutera, a rozmowa telefoniczna – jego głównym przeznaczeniem. Ale na początku pracy w rekrutacji nie lubiłam, powiem więcej – niesamowicie się bałam dzwonić do specjalistów, żeby zapytać ich o otwartość na zmianę pracy. Jak tylko musiałam wykonać kilka telefonów, serce zaczynało mi bić mocniej, ręce się pociły, a w głowie pojawiały się najgorsze scenariusze z thrillerów. Co ciekawe, zupełnie normalnie reagowałam na spotkanie f2f. Pewnie taka reakcja brała się z tego, że przy pierwszych telefonach miałam kilka niemiłych sytuacji: albo ktoś rzucał słuchawką od razu po moim przedstawieniu się, albo agresywnie odpowiadał. Oczywiście takie nadmierne reakcje mam już za sobą, potrafiłam przekonać się do rozmów telefonicznych.
Zespół i ogólnie ludzi, którzy otaczają mnie w Scalo. Wiem, brzmi zbyt banalnie, ale to prawda. W ogóle dosyć niedawno doszłam do wniosku, że pod względem etapu w życiu jestem w dobrym miejscu, w dobrym czasie i z dobrymi ludźmi. Chyba nigdy w życiu nie byłam tak dumna ze swoich znajomości. Najbliżsi przyjaciele, znajomi to są ludzie, od których sporo się uczę, z którymi jestem w stanie wymieniać się opinią na przeróżne tematy, z którymi potrafię być poważna, ale też mogę być szczera i śmieszna. Część z nich jak najbardziej pracuje w Scalo.
Dobrze, że nie zapytałyście, gdzie ja widzę siebie za 5 lat. Bardzo nie lubię tego pytania, dlatego nigdy go nie zadaję. W jakim kierunku planuję się rozwijać? Czasami mam wrażenie, że codziennie budzę się z innym pomysłem na siebie. Przedwczoraj chciałam być Project Managerem, wczoraj przez chwilę byłam dyplomatą, dzisiaj jestem już wodzirejem na weselach, a co będzie jutro? Jutro o godz. 10:00 na pewno pojawię się w pracy przy kolejnej rozmowie z kandydatem.
A tak szczerze faktycznie mam na głowie jeszcze doktorat. Chciałabym zakończyć ten etap, żeby móc zastanawiać się nad jakimś kolejnym wyzwaniem i miejscem w życiu czy też karierze zawodowej. Czuję (i zresztą bardzo na to liczę), że jestem bliżej niż dalej dokończenia pracy doktorskiej, jej oddania w celu późniejszej obrony. Doktorat był spontaniczną decyzją może nie koniecznie wiążącą się z pomysłem na przyszłość, ile z własnymi ambicjami. A po zakończeniu doktoratu chyba wezmę się za książkę „Scrum i nie tylko”, na którą rzucam nieśmiałe spojrzenia. Więc może Scrum Master.
Bardzo lubię odpowiadać na to pytanie. Jednocześnie zawsze mi przykro, że w obecnych czasach ciężko zaskoczyć kogoś swoimi zainteresowaniami: nie łowię ryb i nie znam się na motoryzacji. Ale z tych bardziej typowych zainteresowań to książki, podróże, bieganie. Czytam książki, które wnoszą w moje życie trochę wiedzy i zmuszają do myślenia. Także nie są to typowe romansidła (przeciwko którym też nic nie mam). Bardziej jakieś reportaże, literatura popularno-naukowa albo też taka, która wiąże się z moim kierunkiem studiów: stosunki międzynarodowe, sprawy polityczne.
Podróże – to przede wszystkim obszar Azji Centralnej. W Kazachstanie i Kirgistanie już byłam; przede mną jeszcze Uzbekistan, Tadżykistan, Turkmenistan. Co ciekawe, zainteresowanie tą częścią świata było typowym przypadkiem. Swego czasu dowiedziałam się, że w Kazachstanie ma odbyć się takie duże wydarzenie jak Expo 2018. Nagle podjęłam decyzję, że muszę tam jechać. A dalej, żeby jakoś się przygotować i nastawić na podróż przeczytałam książkę norweskiej pisarki Eriku Fartland „Sowietstany. Podróż po Turkmenistanie, Kazachstanie, Tadżykistanie, Kirgistanie i Uzbekistanie”. I tak się zaczęło moje zauroczenie tym wyjątkowym obszarem.
Z kolei bieganie stało się moją miłością dopiero niedawno. Wszystko zaczynało się lata temu na bieżni na siłowni. Wtedy cel był bardzo oczywisty: chciałam zrzucić parę kilo. Jakiś rok temu wróciłam do biegania, bo musiałam. Byłam po rekonstrukcji więzadeł krzyżowych przednich, miałam dosyć długi okres rehabilitacji. A że rozpoczęła się pandemia i wszystko pozamykali, musiałam jakoś wzmacniać nogę. Dopiero niedawno weszłam na taki sobie trzeci poziom przygody z bieganiem i sama jestem lekko zaskoczona. Biegam, bo lubię. Czasami nie mogę się doczekać, kiedy już skończę prace, przebiorę się, włączę ulubioną muzykę w słuchawkach i zrobię jakieś 5 – 7 km. Wtedy poziom endorfin jest taki, że po czekoladę można nie sięgać.
Nigdy nie podliczałam, ile książek mam. Ale tak na oko, pewnie bliżej 200 będzie. Ostatnio staram się już kupować książki na ebooka, no bo po coś dostałam go w prezencie. Chociaż zgadzam się, nic nie zamieni tradycyjnej książki i tego czarującego przewracania stron. Ja jeszcze lubię ważne dla siebie fragmenty zaznaczać ołówkiem, wypisywać cytaty.
Ostatnio przeczytałam książkę „W zdrowym ciele zdrowy mózg” także jeszcze bardziej chcę biegać. Od razu po tym zabrałam się za „Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą”. Jak mi się wydaje, każdy człowiek dbający o higienę informacyjną powinien sięgnąć po taki tytuł albo podobne. Niby mamy dostęp do większej ilości informacji, a wbrew pozorom nie umiemy z tym sobie poradzić, nie potrafimy pracować ze źródłami. Dlatego gubimy się we wszystkim i nagle wydaje nam się, że gorzej niż w XXI wieku być nie mogło.
- LinkedIn czy Facebook
- Rekrutacja on-line czy rekrutacja face-to-face
- Książka papierowa czy e-book
- Ranny ptaszek czy nocny marek
Iryna, dziękujemy za wywiad. Życzymy Ci dalszych sukcesów oraz wytrwałości w spełnianiu marzeń. 🙂
Autorką zdjęć użytych w wywiadzie jest Oleksandra Chernyak.