Marcin Stanisławski
Delivery Manager
Na co dzień w Scalo zajmuje się….
Gdybym miał ubrać to w jedno zdanie to zajmuje się tym, żeby organizacja skalowała się i stawała się coraz bardziej atrakcyjna dla potencjalnych talentów oraz klientów, których chcemy zaprosić do współpracy ze Scalo. Z racji tego, że posiadam bogate doświadczenie zawodowe w branży IT zarówno w obszarze delivery, sprzedaży, leadershipie czy project managemencie, staram się angażować w wiele inicjatyw biznesowych w ramach Scalo. Na chwilę obecną moją strategiczną misją jest budowanie zespołów i dostarczanie usług dla nowych klientów, których w portfolio Scalo stale przybywa.
Jakie są Twoje pasje poza pracą?
Wszystko związane z kulturą retro oraz latami 90 i 00. Uwielbiam również pisać – powieści, opowiadania oraz bajki dla dzieci. Interesuję się również geopolityką i polityką światową.
Jakie słowo dodałbyś do słownika i co by ono znaczyło?
Dodałbym zwrot Super trouper, bo piosenka Abby, która towarzyszyła mi od czasów licealnych głosi piękne przesłanie:
Smiling, having fun,
Feeling like a number one!
Super Trouperem określiłbym właśnie taką osobę – uśmiechniętą, pełną radości w głowie i miłości w sercu, ale ambitną i zdeterminowaną by osiągnąć sukces.
Gdybyś mógł spełnić trzy życzenia, to jakie?
Nie mam żadnych życzeń, nie jestem życzeniowy. Mam za to wiele marzeń, które staram się każdego dnia z pełną pasją realizować. Myślę, że największym marzeniem a jednocześnie wyzwaniem, jest stać się dla mojej rodziny prawdziwą ostoją i sprawić, aby wszyscy mieli poczucie, że zawsze mogą na mnie liczyć i póki przy nich jestem – nic złego im nie grozi.
Jaki dzień był najlepszym w Twoim życiu?
👰🤵 Dzień mojego ślubu z Kingą.
🧑 Dzień narodzin mojego pierwszego synka Olusia.
👶 Dzień narodzin mojego drugiego synka – Tymusia.
Co najbardziej lubisz robić w swojej okolicy?
Moja okolica to tereny wiejskie pod Wrocławiem. Najbardziej lubię te ulotne, codzienne chwile, które wywołują na twarzy mojej i moich bliskich uśmiech.
Kiedy ostatnio zrobiłeś coś po raz pierwszy i co to było?
Po raz pierwszy poszedłem ze starszym synem na… lunch 😀 oczywiście wcześniej wziąłem go do mojego biura, żeby mógł od najmłodszych lat zobaczyć, jak wygląda praca zawodowa jego taty. Chyba mu się podobało, bo często pyta mnie, kiedy zabiorę go do biura i pójdziemy razem na lunch.